Dzisiaj chciałbym zaprosić was, drodzy czytelnicy bloga, do ugotowania sosu na dziko, który przed chwilą sobie zaimprowizowałem z tego, co miałem akurat w lodówce (albo co akurat kupiłem w sklepie wracając z biblioteki). Oto i on:
Lista składników:
Jeśli mieszkasz w akademiku weź wszystko co masz w lodówce. Jeśli nie, weź tylko tyle, ile jesteś w stanie unieść i akurat przyciągnęło twój wzrok. W mojej lodówce znalazłem tym razem:
- Mleko
- Wino z kota, różowe
- Żółty ser
- Musztarda francuska (taka z całymi ziarnami gorczycy)
- Olej
Możesz tak jak ja nie brać tego, co już zgniło (pół puszki groszku sprzed tygodnia), co jest niezgodne z twoimi poglądami (kiełbasa), albo które się nie łączą z innymi składnikami (piwa z winem się nie miesza). Rzeczy współlokatora też nie ruszaj, chyba że rzeczywiście twoja półka nawet wina już nie zawiera.
Potrzebny jest jeszcze jakiś warzywny (mógłby być mięsny, ale że dzisiaj piątek, to warzywny) wypełniacz. Groszek się popsuł więc musiałem się wybrać do sklepu i zakupić co następuje:
- Pieczarki
- Cebula
- Papryka
Jeśli nie ostały się z ostatniego razu, gdy miałeś ambicję gotować, to kup też:
- Majeranek
- Sos pieczarkowy w proszku (najtańszy jaki znalazłem)
Sporządzanie sosu:
W dużym uproszczeniu algorytm jest następujący:
- Jeśli w puli jest olej, wlewamy trochę do rondelka i usuwamy go z puli,
- Wylosuj produkt z leżących na stole i wrzuć trochę do garnka (w razie potrzeby pokrój w kostkę),
- Powąchaj czy ładnie pachnie i/lub spróbuj czy smakuje,
- Jeśli jest za słabo przyprawiony zwiększ wagi przypraw w algorytmie losującym,
- Jeśli przedobrzyłeś dolej czegoś płynnego,
- Jeśli przedobrzyłeś, ale wody jest już w sosie za dużo dodaj jakiejś intensywnej przyprawy (pieprz, curry…).
- Jeśli na stole są jeszcze składniki, których nie dodałeś jeszcze ani razu, (albo jeśli zabawa naprawdę cię wciągnęła) przejdź do punktu 1.
W tym konkretnym przypadku przebieg był taki:
- Wlej trochę oleju do rondelka,
- Pokrój trzy pieczarki w kostkę i wrzuć do rondelka,
- Pokrój ćwierć cebuli w kostkę i wrzuć do rondelka,
- Pomieszaj i postaw na gazie, poczekaj aż się podsmażą (mieszając gdyby zaczęły się przypalać; ja dolałem też odrobinę wody),
- Wiem, nudzi ci się czekanie, aż się podsmaży, więc dodaj odrobinę musztardy francuskiej,
- Tak, możesz też dodać pół plasterka żółtego sera,
- Pokrój paprykę w kostkę i dodaj do rondelka, gdy już przypalisz cebulę,
- Dolej trochę wina i pomieszaj wszystko, wino powinno szybko odparować, cebula powinna przestać się przypalać,
- Dolej mleka, tak żeby można było wszystko wymieszać i nadać całości glajdowatą konsystencję, po wymieszaniu żółty ser powinien ładnie rozpuścić się w sosie,
- Dosyp pół torebki sosu pieczarkowego w proszku i dolej wody, żeby wszystko się w sobie porozpuszczało (pomieszaj),
- Co nam jeszcze zostało na stole? A, majeranek. Dosyp! Skoro już zauważyłeś ten kminek, możesz wrzucić parę ziarenek, ale naprawdę nie dużo, ten sos miał być bez kminku,
- Tak, możesz dolać jeszcze trochę wina (tylko wiesz, tak żeby to był sos z winem, a nie wino ze sosem).
Makaron
No i dobrze by było ugotować do tego jakiś makaron (bo jak wiadomo makaronu w przeciwieństwie do ziemniaków nie trzeba obierać…):
- Weź garnek. Ten z sosem to twój jedyny? Sprawdź, może współlokator ma jakiś. Tylko potem umyj zanim wróci!
- Wsyp szczyptę soli, nalej do połowy wody, na wodę nalej odrobinkę oleju,
- Wsyp makaron, tak wiem że mało zostało, ale musi wystarczyć,
- Postaw na ogniu i poczekaj aż się ugotuje,
- Pamiętaj, kupiłeś najtańszy, on bardzo łatwo się rozgotowuje, więc pilnuj żeby się nie rozgotował.
Rzeczywiście dość „dziko” brzmi 😉